sobota, 26 maja 2018

Zawilski Witold Wincenty (1910-1997)

Witold Wincenty Zawilski ur. 20.01.1910, Leżajsk - zm. 7.01.1997, Toronto, Ontario Kanada).

Witold Wincenty Zawilski był synem Władysława Zawilskiego i Marii Sztyrak (ur. się 11.11.1878 r., zm 25.2.1950 r.). Matka Maria c. Jakuba Sztyraka i Anny Tupaj.
Maria i Władysław Zawilscy mieli siedmioro dzieci - Witold Wincenty, Mieczysław Dionizy, Albin i Krzysztof i córka Gizela. Córki Antonina i Władysława zmarły w młodym wieku, Antonina miała zaledwie 8 lat, a Władysława 16 lat. Była jeszcze Joanna vel Janina, o której nic nie wiadomo.
Bracia Witolda - Albin i Krzysztof Zawilscy zginęli tragicznie, zostali rozstrzelani w czasie pacyfikacji Leżajska 28 maja 1943. Brat Mieczysław Zawilski skończył studia dyplomatyczne. Podobnie jak Witold z chwilą wybuchu wojny uciekł z kraju, prawdopodobnie razem przez Rumunię trafili do Wojska. Mietek walczył pod Tobrukiem. 
Pisałam o tym >> 

Inż Witold Zawilski był jednym z pierwszych dwudziestu polskich inżynierów przybyłych do Kanady wraz z rodziną, jako "Landed Immigrants" sponsorowanych przez Stowarzyszenie Techników Polskich w Kanadzie.


Kilka dni temu otrzymałam od Walerii - córki Witolda Zawilskiego list i obszerne wspomnienia Ojca, spisane w 1985 roku oraz relację z Jej wizyty w 2013 roku na Monte Cassino z okazji zbliżającej się 70. rocznicy Bitwy Pod Monte Cassino. 

Droga Pani Ordyczynska:
Dziękuję bardzo za film i informację o Pacyfikacji Leżajska!
Jestem Valerie Zawilski (Waleria Zawilska) profesorem na Wydziale Socjologii w King’s University College na Uniwersytecie Western Ontario w London, Ontario. Mój ojciec, inżynier Witold Wincenty Zawilski służył w randze kapitana w Pierwszej Brygadzie Strzelców Karpackich Brytyjskiej 8-mej Armii w czasie Drugiej Wojny Światowej. Był saperem w plutonie inżynierskim, który walczył pod Tobrukiem w Północnej Afryce oraz brał udział w Bitwie pod Monte Cassino we Włoszech i w innych walkach w kampanii włoskiej. 8-go grudnia 2013 roku ja odwiedziłam Polski Cmentarz na Monte Cassino, aby uczcić pamięć tych, którzy zginęli podczas walk pod Monte Cassino. Opisałam wizytę na cmentarzu - "Cieniu Monte Cassino: Bitwa o Życie"
, mając na uwadze zbliżająca się 70-tą rocznicę Bitwy pod Monte Cassino, która miała miejsce od 11-go do 19-go maja, 1944 roku.

***
Wspomnienia wędrówki z Polski do Kanady 1939-1948. (fragmenty)
"Studia moje na Wydziale Inżynierii Lądowo-Wodnej Politechniki Lwowskiej, bliskie ukończenia, zostały nagle przerwane wybuchem wojny światowej dnia 1 września 1939 roku.
Przebywając w moim mieście rodzinnym Leżajsku, w dzień wcześniej otrzymałem kartę mobilizacyjną. Jako podchorąży rezerwy saperów miałem stawić się natychmiast do Centrum Wyszkolenia Saperów w Przemyślu. Nie biorąc żadnego bagażu wskoczyłem na wolno przejeżdżający pociąg towarowy i po pewnym czasie byłaem w koszarach saperskich w Przemyślu.
Tutaj panowała już atmosfera wojenna spowodowana bombardowaniem mostów na Sanie przez niemieckie bombowce Dorniery. W koszarach wrzała gorączkowa praca formowania kompanii bojowych saperów. Zadaniem kompanii miała być współpraca z Brygadą Zmotoryzowaną pułkownika Maczka w opóźnieniu kolumny czołgów niemieckich, nacierających wzdłuż Podkarpacia w kierunku wschodnim. 
Wcielono mnie do jednej z kompanii i w parę dni potem maszerowaliśmy, objuczeni przestarzałym sprzętem saperskim, szosą w kierunku Krosna. Po północy zatrzymaliśmy się w pewnym punkcie strategicznym, nadającym się na założenie ośrodka oporu.
Już po przekroczeniu mostu drogowego powaliliśmy na drogę olbrzymie sosny i założyliśmy pułapki i miny przeciwpancerne. Kompania wycofała się w kierunku Przemyśla pozostawiając paru saperów przy zawale, a mnie z jednym saperem do zapakietowania mostu trotylem. Nie mając kleszczy do zaciskania spłonek wybuchowych musieliśmy się po prostu posługiwać własnymi zębami. Odwinąłem jak najdalej od mostu przewodnik elektryczny z zapalarką i czekaliśmy nerwowo na czołgi.
Długo cisza panowała na szosie. Nagle tumany kurzu i jeźdźcy na koniach zaczęli zbliżać się w kierunku mostu. Były to resztki oddziału artylerii konnej rozbitego przez czołgi niemieckie. Usunęliśmy więc przeszkody przepuszczając ich przez most. Nieprzyjaciel nie poszedł na Przemyśl lecz w kierunku na Sambor, Lwów. Wkrótce po rozminowaniu zawały leśnej otrzymałem rozkaz przez motocyklistę rozpakietowania mostu, załadowania materiałów wybuchowych na furmankę chłopską i dołączenie do kompanii, która maszerowała na Przemyśl w kierunku Lwowa. W trakcie forsownego marszu wieczorem, na otwartym polu, tuż przed Samborem, zostaliśmy zaatakowani nagle przez eskadrę Messerszmitów, która ostrzelała nas z karabinów maszynowych z lotu koszącego. Kompania momentalnie rozsypała się po polu, padając na ziemię. Weszliśmy w strefę działań nieprzyjaciela.
Czołgi niemieckie, jadąc od południa, minęły już przed nami skrzyżowanie dróg w Samborze i jechały w kierunku Lwowa. Byliśmy odcięci. Zebrawszy kilku zbłąkanych saperów na otwartym polu, postanowiłem teraz wyprowadzić ich w kierunku Stanisławowa. Korzystając ze zmroku, niezauważeni przez patrole nieprzyjacielskie, zdołaliśmy przekroczyć szosę Sambor-Lwów.
Maszerując teraz dniem i nocą, unikając głównych szlaków komunikacyjnych bombardowanych w ciągu dnia przez samoloty, dołączyliśmy do naszych oddziałów w Stanisławowie. Tutaj zorganizowaliśmy nowy ośrodek oporu na przyczółku mostu kolejowego przez Dniestr. Wykopaliśmy rowy obronne, założyliśmy miny i zapakietowaliśmy most do wysadzenia. Na wiadomość, że wojska sowieckie idą od wschodu w kierunku miasta, otrzymaliśmy rozkaz nie wysadzania mostu i wycofania się w kierunku granicy węgierskiej. Przełęcz górską i granicę przekroczyliśmy w kolumnie marszowej dnia 21 września 1939 roku, pod Jabłonną.
Na Węgrzech przeczekaliśmy w obozach internowanych Komarno, Esztergom do maja 1940 roku. W maju, w małych grupach przekraczaliśmy "zieloną granicę" węgiersko-jugosławiańską w pobliżu jeziora Balaton w Nagycanizsa. Nasza grupa została skierowana przez Zagrzeb, Belgrad, Saloniki do Aten.
W Atenach czekaliśmy na statek polski "Warszawa", który zabrał nas do Syrii, kolonii francuskiej. Lądowaliśmy w Bejrucie, gdzie byliśmy serdecznie przyjmowani przez kolonię francuską.
Z Bejrutu przetransportowano nas do Homs, baraków Legii Cudzoziemskiej, gdzie dołączyliśmy do Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich (SBSK), organizując się rozkazem Naczelnego Wodza Władysława Sikorskiego.
Brygada miała wejść w skład sił Alianckich na Środkowym Wschodzie, tzw. Armii Lewantu, pod dowództwem gen. Weyganda. Dowódcą brygady został mianowany pułkownik dyplomowany Stanisław Kopański.
Korzystając z okazji pozwolę sobie poświęcić trochę miejsca historii SBSK, która będąc tak mało znana ogółowi Polaków, odegrała jednak poważną rolę w historii II wojny światowej. Mylnie często utożsamia się SBSK z 3-cią Dywizją Strzelców Karpackich. Mały procent żołnierzy SBSK doczekał końca wojny. Wielu z nich zginęło w czasie pierwszego ataku na Monte Cassino, wchodząc w skład I Batalionu Piechoty 3-ciej DSK, który poniósł najwięcej strat.
W casie kiedy Brygada przechodziła intensywny trening wojskowy z bronią francuską, nagle dnia 19 czerwca 1940 roku wieczorem usłyszeliśmy przez radio, że Francja skapitulowała. Żołnierze brygady spontanicznie zaintonowały Rotę. Władze francuskie zażądły złożenia broni od naszego dowódcy, trzymając go jako zakładnika w Bejrucie. Brygada odpowiedziała zajęciem stanowisk obronnych do odparcia ataku Legii Cudzoziemskiej. Do starcia nie doszło. Pod koniec pertratacji sztab francuski zmienił zdanie i pozwolił na przetransportowanie Brygady do Palestyny.
Szczególnie życzliwie ustosunkowany był dla Polaków płk. Larminat, późniejszy dowódca Brygady Wolnych Francuzów na Środkowym Wschodzie. Pułkownik ten, na własną odpowiedzialność zaopatzrył SBSK w 100 samochodów ciężarowych Citroen, cariery, działka przeciwpancerne, amunicję, tabun mułów, sprzęt saperski i co tylko można było zabrać z magazynów wojskowych w Aleppo.
Ostatni transport SBSK przekroczył granicę Palestyny w Rayk dnia 2 lipca 1940 roku. Polacy byli przyjmowani bardzo gościnnie przez Brytyjczyków. Zgrupowanie całej Brygady miało miejsce na pustynnym, płaskim wybrzeżu jeziora Genezaret, w miejscowości Samakh. Obozowaliśmy bez namiotów przy tropikalnymch upałach.
W kilka dni później Brygada została przetransportowana do historycznej miejscowości Latrun, w połowie drogi między Jerozolimą, a Tel Avivem. 
Tutaj przeszliśmy znów intensywne szkolenia i przeszkolenie na sposób brytyjski, przygotowując się do wykonania nowych zadań.
Z początkiem października 1940 roku zostaliśmy przerzuceni koleją, samochodami i statkami do Egiptu, do Aleksandrii. Rozbiliśmy obozy pod namiotami w miejscowości Dekheila, tuż przy lotnisku wojskowym, już bombardowanym bez przerwy przez nieprzyjaciela.
W tym momencie zawisła nad Egiptem groźba inwazji włoskiej. (...)

(...) Po przezimowaniu w Iraku zostajemy wycofani do Palestyny, a po połowie grudnia 1943 roku przerzucono nas kontrtorpedowcami do Taranto we Włoszech. Przebyłem całą kampanię włoską, aż do zdobycia Bolonii przez 2-go Korpus.
Po kapitulacji Niemiec w maju 1945 roku, jako porucznik saperów znalazłem się w grupie instruktorów wysłanych do Wielkiej Brytanii celem formowania i szkolenia nowych polskich oddziałów z jeńców z obozów niemieckich. Spodziewaliśmy się, że dojdzie do rozprawy pomiędzy Zachodem a Sowietami. Plany te jednak zostały przekreślone przez ugodę w Jałcie. 
Będąc teraz wolny, zgłosiłem się na studia w Londynie. Dyplom Inżynierii Lądowo-Wodnej został mi nadany przez Radę Akademickich Szkół Technicznych (RAST) w 1947 roku i otrzymałem stanowisko asystenta z teorii i budowy mostów na oddziale lądowo-wodnym. W rok później będąc członkiem Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Londynie dowiedziałem się, że staraniem STP w Kanadzie Stowarzyszenie nasze otrzymało od rządu kanadyjskiego pewną ilość wiz emigracyjnych dla polskich inżynierów. 
Podanie moje zostało przyjęte i już we wrześniu 1948 roku byłem w Toronto. W kilka dni później otrzymałem posadę "designera" w John Inglis Co., a później w Ontario Hydro, gdzie, jako "senior designer specialist" pracowałem aż do emerytury w 1976 roku. Od czasu przybycia do Kanady zostałem pełnomocnym członkiem STPwK i pozostaję nim nadal w ewidencji Oddz. Toronto.
                                              Witold W. Zawilski. Toronto, 3 lutego 1985r."


****
Siostra Marii Zawilskiej z d. Sztyrak - Aniela wyszła za mąż za Leona Dziwotę. Ich syn Tomasz Krzysztof Dziwota kapitan żeglugi morskiej napisał wspomnienia 'Usiąść w cieniu'. 
Pisałam o tym >>
http://aordycz-lezajsk.blogspot.com/2012/06/tomasz-krzysztof-dziwota.html

Witold Zawilski - absolwent Politechniki Lwowskiej. Wojna wygoniła go z kraju. Przez Węgry, Jugosławię, Grecję, Syrię, Libię, Egipt, Irak, Palestynę, dotarł do Wielkiej Brytanii, a w 1948 trafił do Kanady. Podchorąży Oddziału Saperów Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich SBSK w czasie kampanii libijskiej.
Witold zrobił karierę w w swoim zawodzie, był współprojektantem CN Tower Toronto - wieży nad Jeziorem Ontario z wielką obrotową restauracją na szczycie i wiele innych budynków w Toronto.
Ożenił się z Katarzyną Sarah Watt (14.04.1923 Halifax Nowa Szkocja - zm. 19.08.2013 Toronto, Kanada).
Miał 5 dzieci - Rozalia, Ryszard, Waleria, Stefan.

Linki:
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...